Witajcie,
Dziś po raz trzeci z rzędu zastosowałam maskę z dodatkiem mleczka kokosowego. Ostatnio włosy były strasznie matowe i sztywne mimo nawilżania i emolientów, dlatego podjęłam się eksperymentu.
Maska nr 1:
- mleczko kokosowe nałożone na lekko zwilżone wodą włosy na 4 godziny przed myciem (po myciu szamponem Alterry tylko odżywka Timotei z olejkami na 5 min)
-> efekt: włosy sztywne, szczególnie końce, mimo odżywki, która działa świetnie wygładzająco
Maska nr 2:
- 2 łyżeczki mleczka kokosowego,
- 1 łyżeczka maski Seri miodowej,
- 1 łyżeczka miodu,
- 1 łyżeczka oleju rycynowego
- kilka kropel mleczka pszczelego w glicerynie (działa świetnie zawsze)
- pół łyżeczki kropel gliceryny
- wyciśnięta kapsulka wit. A+E
Mieszanka nałożona na 2 h przed myciem na lekko zwilżone wodą włosy, mycie jak w wersji 1.
-> efekt: włosy znowu sztywne, końce najbardziej.
Maska nr 3 (dziś):
Najpierw mycie szamponem Alterra, potem na odciśnięte z wody włosy mieszanka:
- 2 łyżeczki mleczka kokosowego,
- 1 łyżeczka maski Seri miodowej,
- łyżeczka gliceryny,
- 10 kropli mleczka pszczelego,
- 10 kropli aloesu zatężonego 10x
Taki mix był na włosach godzinę, pod folią i czapką. Potem zmyłam mix wodą i jeszcze na 5 minut nałożyłam odżywkę Garniera z olejami wymieszaną z łyżeczką mąki ziemniaczanej, omijając skalp, i spłukałam zimną wodą.
-> efekt: MEGA :
Trochę ciemno wyszło, bo jest późno i zdjęcie robione przy sztucznym świetle. Mimo to nie ma puchu, włosy nie są sztywne jak przy dwóch pierwszych podejściach i pięknie się skręciły, tylko szkoda, że o północy, kiedy już nigdzie nie wyjdę ;-)
Podsumowując, myślę, że mleczko kokosowe nie pasuje moim włosom jako samodzielny składnik, jednak przy innych pewniakach daje radę. Nie jest to efekt na tyle pewny i nie wymagający tuningu, żebym chciała go powtórzyć. Jestem na nie, ale dzisiejszy efekt mimo wszystko mnie powalił. Dlaczego moje włosy nie mogą Tak wyglądać zawsze? :-P
Pozdrawiam !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz