poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Bezbarwna henna fitokosmetik

Dwa dni temu miałam wieczór z henną. Nie robiłam z włosami nic, umyłam je szamponem Alterry i nałożyłam hennę.
Nie jest to czysta henna, ma dodatki w postaci oleju łopianowego, lnianego i kokosowego, zawiera też glicerynę, keratynę, pantenol i lekki silikon, a na końcu konserwanty. Skład jest bardzo dobry moim zdaniem, miałam nadzieję, że taka ilość olejów spowoduje, że moje włosy nie będą takie suche jak po samej hennie. Niestety tak nie było.


Jest to henna kremowa, nie trzeba jej rozrabiać ani czekać na utlenienie, więc nakłada się ją od razu po otwarciu. Nie ma znaczenia czy włosy są suche czy mokre, ja wolałam to zrobić zaraz po myciu, gdyż lepiej rozprowadza się taką kremową konsystencję na wilgotnych włosach.

Na moje długie, ale cienkie włosy użyłam jednego całego opakowania i to była wystarczająca ilość. Zawinełam włosy w folię, na to turban z ręcznika i tak odczekałam 45 minut. Przy zmywaniu włosy nie były szorstkie czy sztywne, a raczej gładkie, dzięki olejom. Po zmyciu nie nakładałam żadnej odżywki (test przed wakacyjnym malowaniem czystą henną), rozczesałam TT, a na końce zamiast serum dałam kroplę oleju sezamowego, bo akurat taki miałam w lodówce. Wyschły szybciej niż zwykle, końce już były spuszone, jednak 1/4 długości przy głowie była długo wilgotna.

Na noc zawinęłam włosy jak zawsze. Rano nie było loków, tylko lekkie sianko, włosy w dotyku były szorstkie i sztywne.

Po dwóch dniach nadszedł czas na kolejne mycie i wtedy na 3 h przed naolejowałam je olejem sezamowym dość obficie. Przed samym myciem zemulgowałam olej maską kallos aloe, umyłam Alterrą i potem na wilgotne włosy nałożyłam mieszankę z łyżki kallosa aloe i połowy miąższu z liścia aloesu. Maskę trzymałam pół h, po czym zmyłam ją wodą i kilka razy przejechałam kallosem blueberry i znowu zmyłam chłodną wodą. Na końce nałożyłam trzy krople mojego ulubionego serum Mariona. Włosy wyschły szybciej niż zwykle, ale dłużej niż po hennie. Zawinęłam kilka kosmyków z tylu głowy na rolkę od ręcznika papierowego, ale skręt się nie utrzymał. W ogóle włosy prawie się rozprostowały.

Różnicy w kolorze brak, włosy dalej są lekko suche i szorstkie.  Ale chciałam zobaczyć jak reagują na hennę, bo planuję użyć tej prawdziwej, czystej ale w celu przyciemnienia włosów :-)

Pozdrawiam :-)

poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Hollywoodzkie fale, czyli kręcenie włosów na rolki od papieru - moje próby i przemyślenia

Ostatnio mam zajawkę na prawdziwie hollywoodzkie fale zamiast moich nierównych sprężynek. Zaczęłam kombinować, jak można kręcić włosy, ale bez lokówek i prostownic. Po pierwsze ze względu na to, że częste ich używanie niszczy włosy wysoką temperaturą, a po drugie ze względów technicznych - zwyczajnie ich nie mam :-D Próbowałam wałki i papiloty, ale po nich włosy były jeszcze mocniej skręcone a do tego spuszone i nieregularne, czego bardzo nie lubię. Wiedziałam, że musi to być coś o większej średnicy, żeby loki wyszły mniej skręcone i "większe" objętościowo. Wtedy pomyślałam o rolkach od papieru toaletowego! Wydawało się to być super rozwiązaniem. Jakiś tydzień temu pierwszy raz nawinęłam grzywkę na dwie rolki, po jednej z każdej strony. Włosy wyschły naturalnie, po czym na noc zdjęłam rolki i takie sprężyny podpięłam żabkami, żeby się nie rozprostowały. Wygląda to tak: 

A po rozpuszczeniu nocnej fryzury tak:

Efekt bardzo mi się spodobał. Dlatego przez trzy kolejne mycia kręciłam włosy na grzywce w ten sam sposób, ale dobierając więcej włosów i wyszło tak:
Widok z dwóch stron. Grubsze pasma wyglądały dużo lepiej niż przy pierwszej próbie. Potem postanowiłam jeszcze zakręcić włosy z tyłu, z czubka głowy, gdyż one są proste do połowy długości. Do tego celu rolka od papieru była za krótka, więc wykorzystałam rolkę od ręcznika papierowego:
Efekt pokazałam już na instagramie :-) włosy niestety nie skręciły się od samego czubka głowy, ale i tak jestem zadowolona :-) Na końcu, po rozpuszczeniu loków delikatnie przejeżdżam po nich dłońmi z dwoma kroplami serum, aby zmniejszyć puszek.

Teraz spróbuję zakręcić włosy przy użyciu okrągłej szczotki i suszarki, ale jestem do tego sceptycznie nastawiona, bo włosy nie lubią rozczesywania, więc mogę się spodziewać puchu stulecia. Zobaczymy :-)

Pozdrawiam!


poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Kręcenie włosów na rolki od papieru toaletowego

Ostatnio szukam sposobu na delikatne fale bez użycia lokówki. Moje włosy na grzywce mocno się skręcają, czego nie lubię. Zawsze chciałam mieć przy twarzy delikatne fale w stylu tych hollywoodzkich. Wczoraj po myciu coś mnie natchnęło i nawinęłam włosy z grzywki na rolki od papieru toaletowego i... wyszło super! Naprawdę ładnie się skręciły i nawet nieźle utrzymały. Następnym razem zrobię ten myk na całych włosach.